[tc-logo-slider logo_cat=”Góra”]
geekweek.interia.pl: „Na skutek nadużywania antybiotyków – zarówno podczas leczenia ludzi, jak i hodowli zwierząt (w niektórych krajach podawanie niedużych dawek jest dozwolone w celu zwiększenia masy), coraz więcej bakterii wykształca na nie oporność. Oznacza to, że trudno jest nam leczyć wywoływane przez nie choroby i zmuszeni jesteśmy do ciągłych poszukiwań nowych antybiotyków, a to wymaga czasu. Co więcej, zdaniem niektórych badaczy nie jesteśmy w stanie wygrać tego wyścigu, bo opornych na antybiotyki bakterii przybywa szybciej niż nowych leków, a do 2050 roku mogą już odpowiadać za zgon nawet 10 mln osób, więc musimy szukać też innych opcji.
Reklama
I szukamy, czasem w bardzo “egzotycznych” miejscach, jak jad węży, skóra żab, grzyby, mleko dziobaka australijskiego czy kwiaty tytoniu, bo w obliczu powrotu chorób, które kiedyś dziesiątkowały populację, nie mamy innego wyjścia.
Dziś okazuje się jednak, że może wcale nie trzeba szukać tak daleko, bo potrzebne antybiotyki od zawsze były w naszych organizmach, a przynajmniej tak twierdzą naukowcy Uniwersytetu Pensylwanii, którzy znaleźli w ludzkim ciele dziesiątki potencjalnych peptydów przeciwdrobnoustrojowych (AMP), zwanych też antybiotykami peptydowymi.”
zdrowie.wprost.pl: „Zgodnie z ich wynikami opublikowanymi w Nature Biomedical Engineering, specyficzny rodzaj naturalnych antybiotyków może istnieć cały czas w ludzkim organizmie. Badaniem kierował César de la Fuente, adiunkt w dziedzinie bioinżynierii, mikrobiologii oraz inżynierii chemicznej i biomolekularnej”.
źródła: geekweek.interia.pl / zdrowie.wprost.pl / nature.com / https://www.nature.com/articles/s41551-021-00801-1
