Wolność przekonań i wolność słowa na przestrzeni ostatnich 100 lat, w/g zapisów w ustawach zasadniczych. Zdefiniowanie „dobra powszechnego” zawartego w art.5 dotyczącym wolności obywatelskich w Konstytucji kwietniowej z 23 kwietnia 1935.
Konstytucja marcowa z 17 marca 1921 roku:
Artykuł 104. Każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań, o ile przez to nie narusza przepisów prawa.
Artykuł 105. Poręcza się wolność prasy. Nie może być wprowadzona cenzura ani system koncesyjny na wydawanie druków. Nie może być odjęty dziennikom i drukom krajowym debit pocztowy, ani ograniczone ich rozpowszechnienie na obszarze Rzeczypospolitej. Ustawa osobna określi odpowiedzialność za nadużycie tej wolności.
Konstytucja kwietniowa z 23 kwietnia 1935:
Art. 5
1. Twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego.
2. Państwo zapewnia obywatelom możność rozwoju ich wartości osobistych oraz wolność sumienia, słowa i zrzeszeń.
3. Granicą tych wolności jest dobro powszechne.
Konstytucja III RP z 17 października 1997:
Art. 54 – Wolność słowa
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.
Poniżej cytat na temat dobra wspólnego/powszechnego z publikacji „Dobro wspólne | Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny”:
DOBRO WSPÓLNE
[…] Dobro wspólne jest jednym z fundamentów Rzeczypospolitej – tak zostało też ujęte w polskiej Konstytucji. Już Konstytucja 3 maja deklarowała jej uchwalenie ,,dla dobra powszechnego”, obok ,,ugruntowania wolności” i ,,ocalenia ojczyzny i jej granic”, był to więc ważny trzeci cel uchwalenia samej konstytucji, nie ma tu państwa jako pojęcia naczelnego wobec wszystkich innych.
Wyznacza także pojęcie dobra powszechnego, koncepcje państwa i służebny charakter jego władz wobec wspólnoty. W tym ujęciu państwo nie jest abstraktem, któremu podporządkowani mają być obywatele, swoistym bożkiem, wobec którego mają być odprawiane rytuały, składane ofiary. Takie „ubóstwienie” państwa pozwala bowiem rozpatrywać pozycję obywatela prawie wyłącznie w kategorii obowiązków wobec państwa, prawa stają się marginalne i po tym rozpoznajemy najlepiej zaburzone relacje. Relacja państwo–obywatel staje się wtedy karykaturą relacji religijnej, gdyż takie właśnie miejsce zaczęło zajmować państwo w pustce ideowej w latach dwudziestych i trzydziestych XX w. po wielkich rewolucjach społecznych. Na miejsce opróżnione przez cara i cesarza wchodzić mogło w przekonaniu wielu obywateli tylko „ubóstwione” abstrakcyjne państwo, a wkrótce potem jego „wielki przywódca”, który miał je uosabiać i który pogrążył kraj w totalitaryzmie: rosyjskim i niemieckim. Wśród wielu opisanych w literaturze złożonych źródeł totalitaryzmu dla nauki prawa administracyjnego najbardziej znaczące są właśnie konsekwencje apoteozy państwa, jego jedności i bezwzględnej dominacji.
Polska Konstytucja marcowa jej nie przewidywała. Trzeźwe podejście do państwa jako niedoskonałego dzieła ludzkiego, koncepcja wspólnoty państwowej różnych narodów nawiązująca do I Rzeczypospolitej, rządy prawa, szerokie ujęcie praw wyborczych, władza jako służba „majestatowi Rzeczypospolitej” – to wszystko ułatwiło scalenie trzech byłych zaborów mimo wszystkich napięć etnicznych i regionalnych. Ułatwiła to też osobista skromność Piłsudskiego, któremu jak najdalsza była w 1918 r. idea bogacenia się kosztem urzędów czy korupcja. Konstytucja kwietniowa była już inna – tutaj już państwo miało podporządkować sobie obywateli, a oni mieli wobec niego głównie liczne obowiązki; ograniczono i zdeprecjonowano zarówno samorząd, jak i prawa obywateli.[…]